8 maj 2013

2. The most loneliest day of my life


Taka tam, kolejna bezsenna noc. Właściwie to przecież nic nowego.
Z pośród wszystkich dni w roku najgorszym jest dla mnie 7 maja. Jest to dzień, w którym moje życie obróciło się o 180 stopni. Od tego dnia nic już nie było takie same. Zostałam sama, zagubiona i pełna dziwnych myśli. Popełniałam co raz więcej błędów, raniłam co raz więcej ludzi. 7 maja 2011 roku stałam się jedynaczką. 7 maja 2011 roku mój Brat zginął w wypadku. To najsmutniejszy dzień mojego całego życia.
Do tej pory pamiętam jak szykował się do wyjazdu, mieliśmy trochę ze sobą na pieńku, typowo - jak to rodzeństwo. Kochaliśmy się, ale w kłótniach byliśmy mistrzami. Pytał mnie o egzamin, jak mi poszło, gdzie idę, czy wybrałam szkołę. Totalnie nic nieznacząca rozmowa. Około godziny 15 wyjechał. Poszłam do swojego pokoju. Rozmawiałam z kolegą, chyba nawet miałam dobry humor. Chwilę po godzinie 17 usłyszałam przeraźliwy krzyk mojej matki. Ja... Ja już wtedy przeczuwałam co się stało, czułam to. Zeszłam na dół. Matka siedziała na podłodze, ojciec powiedział mi co się stało. Pamiętam nawet jaki miałam wtedy kolor paznokci. Wsiedliśmy do samochodu, przez całą drogę nie uroniłam ani jednej łzy. Byłam tak cholernie spokojna. Próbowałam ich uspokoić, że może to co się stało, to pomyłka. Dojechaliśmy na miejsce. Rodzice nie byli w stanie funkcjonować. Zajęła się nimi karetka. A ja? A ja powoli podeszłam do szczątków samochodu. Sprawdziłam rejestrację, torby, zebrałam kilka rzeczy. Jakiś skurwiel ( to był chyba policjant) kazał mi stamtąd pójść, jebany pies, nie pozwolił mi się kurwa pożegnać psychicznie. Poczekaliśmy na dziadków. Rodzice wraz z babcią pojechali do domu, ja z dziadkiem i bratem mojej matki pojechaliśmy poinformować resztę rodziny. 
Nie wiem skąd ale już wtedy miałam kolejny plan. Poprosiłam ich, by najpierw pojechać na cmentarz. Najpierw chciałam o tym poinformować dziadka, prosić go, by opiekował się moim Bratem. Gdy wróciłam z cmentarza pojechaliśmy do drugiej babci. To pieprzona histeryczka, więc znów musiałam się przygotować na jej wybuch. Dojechaliśmy na miejsce, ale brama była zamknięta. Przeszłam przez nią, ale w domu też nikogo nie było. Ciągle nie odbierała ode mnie telefonów. 
Chciałam załatwić jeszcze jedną sprawę. Kwestię Jego byłej. Wiem, że to nie jest fair, że na niej się wyżywam, ale zasłużyła sobie. Robiła z mojego Brata swoją maskotkę, była w dwóch związkach na raz. Tak się mimo wszystko nie robi...
Pojechaliśmy do jej domu, drzwi otworzyła jej matka, udawała, że jej córuni nie ma w domu, widziałam w kuchni jak stał jej brat, Kuba. Zapragnęłam wtedy, by i ona straciła brata. To nie było dobre, bo pomimo, że życzę jej śmierci, to Kuba był dobrym chłopcem, widział w moim Bracie jakiegoś idola, wzór do naśladowania.
Gdy mieliśmy już wracać babcia oddzwoniła. Jak się spodziewałam, gdy dojechaliśmy na miejsce i jej to powiedziałam wpadła w jakąś pojebaną histerię. "Staszek mi się śnił! Miał folię na głowie!!". Głupia kurwa, wszędzie wtrącała swoje trzy grosze. Zagroziłam jej, że jeżeli się nie uspokoi, to wraca do swojego domu. Miałam jej dość, sama właśnie straciłam Brata, miałam na głowie zdruzgotanych rodziców, a ta szmata mi zawodziła jak pierdolona płaczka żydowska. 
Kiedy przyjechałam, rodzice już byli po jakiś uspokajających, i tu, po raz kolejny wkurwiła mnie ta stara szmata...
Spała już na kanapie. Leży, chrapie, zaraz się budzi i drze, żeby dali jej więcej leków, bo ona nie wytrzymuje. I zaraz znowu śpi.
Pamiętam wtedy, że matka mojej matki w którym momencie powiedziała jej, by przestała gwiazdorzyć, bo nie ona ma teraz najtrudniej.
Kolejnych dni nie spędzałam w domu. Byłam u mojego byłego, wtedy jeszcze przyjaciela. 



Zastanawiam się, jak wyglądałoby moje życie, gdyby nie było tego wydarzenia. Gdybym mogła na spokojnie realizować plany. Nie mieć w głowie wielu scen z tamtych dni. Nie śnić o ogromnej dziurze w Jego lewej skroni... Przerosło mnie to wszystko, przerosła mnie potrzeba natychmiastowego wydoroślenia. Nie miałam na to nawet paru godzin... Brakuje mi tego dzieciństwa. Nawet głupiego obrzucania się wyzwiskami.


Śpij dobrze Braciszku, niedługo się spotkamy.


Gdzieś pozostał ognisk dym,
Dróg przebytych kurz,
Cień siwej mgły ...
Tylko w polu biały krzyż
Nie pamięta już,
Kto pod nim śpi ...
Jak myśl sprzed lat,
Jak wspomnień ślad
Wraca dziś
Pamięć o tych, których nie ma.