3 mar 2014

51. Pamiętaj, jeśli masz zły humor - nigdy, KURWA, NIGDY nie oglądaj Listów do M.

To chore. Moje myśli znaczy...

Odkrywam jakie są wady związku na odległość. Nie wiem co on teraz robi. Dziś się nie odezwał, może był zajęty, może się uczył, a może pieprzył jakąś rudą, cycatą laskę z ładnym tyłkiem?
Popadam w paranoję, ale skąd mam wiedzieć? To dziecinne, że sama się nie odezwałam... Ale ostatnio to ja się odzywam, to ja inicjuję rozmowę. Czuję się jak dodatkowa opcja do pieprzenia. Taka, która jest potrzebna, gdy Madzia ma faceta. Właśnie, to jej się boję. Boję się ex-sex-friend. Madzi, do której jestem tak łudząco podobna. Madzi, która potrafiła mu zawrócić w głowie na 2 (?) lata. Madzi, którą mógł pieprzyć nawet wtedy, gdy już z nią nie był. Bo Madzia jest bliżej, bo Madzia tańczy na róże, więc ma bardziej rozciągnięte/wysportowane ciało, bo Madzia zna go lepiej, bo Madzia wie jakie są jego słabe punkty. 
Aj... Kurwa mać, nie miało to się kiedy włączyć? NO NIE MIAŁO?
Od 4 miesięcy mam M, a M ma mnie. 4 miesiące... to długo - biorąc pod uwagę, że prócz 4 letniego związku, reszta trwała 3..max 4 miesiące. Z czego ten czwarty zawsze był już ostatnią prostą.
Teraz jest inaczej... ( Co ja pierdolę, zawsze jest inaczej ) Ale... Chyba samej jest mi trudno się do tego przyznać. Przyznać, że mogłam się zakochać. Zakochać w kimś innym niż Narkotyk. A jeśli? A jeśli jestem tak głupia, że naprawdę się zakochałam? Jezusku... Idiotka... 
Bo wygląda na to, że właśnie to zrobiłam ( GŁUPIA SZMATA ). Dlatego teraz cierpię, bo stałam się zazdrosna, bo chcę, by był "mój" bardziej niż wcześniej. Bo nie zniosę zdrady? Zniosę, oczywiście, że zniosę. Tę fizyczną. A psychiczną?
Nie wiem, czy zniosę psychiczną ( jeśli do takowej by doszło ). Na pewno nie zniosę Madzi. 
Beznadzieja. Dalej ryczę, chociaż nie do końca wiem czemu.
Trochę z zazdrości, trochę ze smutku, trochę z bezsilności. Trochę z miłości.
Na to nakładają się wszystkie, inne problemy. To, o czym piszę, to tylko pierdolona wisienka na tym całym, jebanym torcie. 

A teraz idę dalej przytulać się do pluszowego psa, którego dostałam na Krakowskim Rynku. Jak dziecko.