8 gru 2013

43. Może


 Noc pełna wspomnień, pełna Grey'a i jego sadystycznych, perwersyjnych dewiacji. Myślę o Narkotyku, o M. Jestem rozdarta między przeszłością, a nieznaną przyszłością. Zastanawiam się czy kieruje mną wyłącznie pociąg hormonalny, czy jednak coś czuję. A jeśli, to czym to jest? Czy jest silniejsze od uczucia do Narkotyku? Minęło 7 miesięcy i 26 dni. To nasza najdłuższa przerwa, prawdopodobnie ta ostateczna, jeżeli zdecyduję się przelać swoje uczucia na M. Problem z nim jest taki, że nie do końca wiem co myśli, czego oczekuje, pragnie. Jest trudny w zrozumieniu. z Narkotykiem nigdy tego nie było... Znaliśmy się "od zawsze". Lepiej niż ktokolwiek inny. Tu jest... inaczej. Dzieli nas 5h jazdy pociągiem, a pomimo tego M. przyjeżdża, chce bym była szczęśliwa, chce wyjaśnić nasze relacje. 
Dopasowuję relacje Pana/Pani i Uległej/Uległego. Takie moje zboczenie, które ujawnia się podczas czytania książek. Zawsze to ja miałam swoich Uległych. Może poza Narkotykiem, u nas nie funkcjonowało to pojęcie (a może nie byłam go po prostu świadoma). Z M. chyba nie dam rady być Panią. Nie z jego potrzebą kontrolowania wszystkiego, posiadania decydującego głosu. On lubi dominować... Ja też. Ale jestem słabsza... Jeśli tylko by chciał, to przerzuciłby mnie przez ramię i miał w dupie moje protesty. Fizycznie nie jestem w stanie go zdominować... Psychicznie jest bardziej doświadczony, starszy. A ja jestem tylko 18 letnią maturzystką. Małą, rudą Kasią, której faceci nie umieli wziąć niczego we własne ręce i poprowadzić. 
A może to i dobrze? Może nauczę się przyjmować pomoc? Stanę się pokorna? 
Może nie będę musiała zawsze być silna?
Może będę bezpieczna?
Może się mylę?
Może...