14 sie 2013

13. Zarżnąć tę miłość słowami...


22:51~~coś na tło do posłuchania~~


Ależ zajebiście nakurwia mnie głowa. Byłam u psychiatry, rilli, ona mnie nawet nie słuchała. Dostałam teraz jakieś prochy, niby mają lepiej działać niż syropek. Ale syropek jest smaczny, chcę syropek...

Załatwiłam już chyba wszystko do indywidualnego nauczania. Znów dostanę " Magiczny Pokój Królówki". Gadaliśmy z Michałem, by nawet zacząć ludzi wkręcać w tę akcję. A to on będzie wychodził dopinając spodnie, albo ja poprawiając koszulkę, czy oblizując usta. Chcą gadać? Niech gadają. Mogę być dla nich i kurwą, oby mieć z tego bekę.
Matura, matura, matura. Jebnę przed maturą. Nie zdam, zasłabnę, ojebię. Żegnaj weterynario!
Przez całe wakacje zrobiłam JEDNĄ pożyteczną rzecz - zaczęłam uzupełniać zeszyt z biologii. Chuj, że miałam to robić od początku sierpnia. Ważne, że wzięłam się wcześniej niż na ostatnie 3 dni! Gońcie mnie do nauki, proszę. Wyjazd stąd to mój jedyny ratunek przed szaleństwem. 
W przyszłym tygodniu pojadę sobie do dziadków. Posiedzę 3-4 dni. Wybiorę się na stopa do Serpelic. Pomoczę nogi w gównianej Bugowskiej wodzie i wrócę. U dziadków jest cudowny stary park z pałacem. Ma w sobie coś tajemniczego. Stare mury, ruiny. Miejsca, do których nikt nie zagląda - cudo. Może odpocznę od zgiełku. Ojj... Byłoby fajnie. 
HipHipHura, cała rodzina się cieszy bo moja ciotka zaszła w ciążę. By the way, ciekawe, czy gdybym ja zaszła, tak samo by się cieszyli? Beka.
Czytałam dziś artykuł o rodzicach dzieci homoseksualnych. To boli, gdy oni tak patrzą. Nie odzywają się do dziecka. Wszczynają jakieś chore awantury. Czasem myślę jak moi rodzice zareagowaliby, gdybym im się przyznała do swojego defektu... Gdybym im powiedziała, że jestem biseksualna. Oj... Bolałoby. Kilka razy próbowałam podejść matkę:
-Jak byś zareagowała, gdybyś się dowiedziała, że Twoje dziecko lubi tak.. no wiesz : żeby życie miało smaczek
- Nie byłabym szczęśliwa z tego powodu, ale chyba bym nic nie zrobiła. ALE TY NIE JESTEŚ? TEŻ BY CI GŁUPOTA DO ŁBA STRZELIŁA.
Także na tym kończyła się nasza konwersacja dotycząca wychodzenia poza "normę" jaką narzuciło im środowisko. Naprawdę zazdroszczę tym, którzy mogą szczerze porozmawiać z rodzicami o swoich problemach. Wszystkich. 
W tym momencie moja wegetacja w domu polega na tym, że po nocach płaczę, za dnia chodzę prawie nieobecna, a oni się na mnie wydzierają, że jestem dla nich okropna. A JAKA KURWA MAM BYĆ SKORO SAMA SOBIE NIE RADZĘ, A ICH TO GÓWNO OBCHODZI, BO MAJĄ WIZJĘ IDEALNEJ, SZCZĘŚLIWEJ, PRAWEJ CÓRUNI. Szkoda, że tak mało wiedzą.. A z drugiej strony i dobrze, przynajmniej nie słucham ich wywodów na swój temat.
Zaczęłam za dużo myśleć. I ciągle mam te dziury w pamięci. Stają się na powrót nieznośne. Do tego wiem, ze mam resztkę stuffu. Kusi, oj kusi...
No dobra, nic ambitnego już dziś nie wymyślę. Maniek biega po zeszytach, dobranoc!
23:14