17 sie 2013

15. A ja mam na to wszystko wyjebane.

Siedzę w tym swoim piekle sama. Wszyscy to pierdolą, przyjaciele mają tak bardzo wyjebane. A ja nie wytrzymuję ze sobą, na nowo pojawiają się myśli. Powtarzają: "Skończ to, przecież wiesz jak, przecież potrafisz". Czuję się co raz gorzej, chce mi się płakać. Dostaję już pierdolca. Zabierzcie mnie stąd. Ale kurwa niech ktoś w końcu ruszy dupę i spróbuje mi pomóc. Zawsze wam kurwa pomagam, jak tylko umiem, ale nikt z was nie interesuje się tym jak ja się czuję. 
A czuję się między innymi oszukana. Właśnie przez was moi PRZYJACIELE. Tak dumnie się określacie. Tak wysoko podnosicie brody, że mnie już nie widzicie. Jesteście szczęśliwi, więc na chuj wam osoba, która pogrąża się w swoich problemach. 
Słowa, które mówicie są praktycznie bezwartościowe. Też umiem sobie pogadać: Przejdzie Ci, on nie jest wart, bla,bla,bla,bla,bla,bla,bla... Problem leży gdzie indziej - to nie z nim było mi źle, a bez niego. 
Ale On nie jest zabawką, nie da się wykopać go spośród innych zabawek i na nowo bawić. 
Nic się nie da.
Pierdolę to wszystko.